- Rozsypany -

- Rozsypany -


Półznajoma użyła dziś słowa „przyjaciel”,

wódkę przypomniała i podmiejskiej stacji stację.

Zapachniało uzależnieniami.                                                   

Jest trzydziesta siedemdziesiąt, wieczór czyha nad ranem…

Znowu noc się poskłada z lekceważeń…

Nieodkryty wcześniej sens znów rozpisze się po twarzy.

Jak porządnie się obudzić żywym,

gdy wywłóczysz się po łóżkach poszukując „przeprawdziwych”

zdarzeń !!!


Rozsypany na stołach

między strachem, a szkłem,

po symbolach,

niewolach,

zasypiam w podziemiach

niespełnionych nadziei,

zaplątany w znaczeniach

nie do zniesienia!!!


Moja ręka zadrżała nad bzdurą.

Bez łaski się przykryłem  zbyt małych liter klawiaturą.

Poczytam myśli i tak dokostnieję,

na półznajomej stacji metafora się zachwieje.

Znowu noc jak menda,

środkiem pleców już niespodziewany mróz się szwenda…

Jak porządnie w ogóle się obudzić,

gdy wywłóczysz się po łóżkach zabijając nudę

zdarzeń !!!


Rozsypany na stołach

między strachem, a szkłem,

po symbolach,

niewolach,

zasypiam w podziemiach

niespełnionych nadziei,

zaplątany w znaczeniach

nie do zniesienia!!!

Skomentuj

Upewnij się, że zostały wprowadzone wszystkie wymagane informacje oznaczone gwiazdką (*). Kod HTML jest niedozwolony.

Na górę