Jeszcze traktuj mnie jak prezent zakopany w szafie,
jeszcze dzielmy się niedzielą, jak jabłkiem wakacji,
tak długo, jak o ciebie się pobić potrafię
z serialem w telewizji i z czekaniem na stacji.
Jeszcze pochwal się mną swej huśtawce w ogrodzie,
jeszcze napisz mój uśmiech na lustrze w łazience,
mimo to, że dostałem dziś od wspomnień po mordzie
i zgubiłem się w szufladzie na czarno-białych zdjęciach.
Z brzegów “ty” i „ja” popłyniemy do “ my”!
Jedna połowa w len, druga połowa w jeans...
Wyłącz w końcu ten dzień i do łóżka przyjdź -
“Everything Is Not What It Seems”!
Miłosiernie mnie sprowadź na lotnisko sypialni,
poszukamy nowych znaczeń kontroli osobistej,
a gdy Gershwin się okaże „zanadto banalny”,
będziesz pisać mi na plecach pożegnalne listy.
Jeszcze kliknij, że mnie lubisz, wypierz i wyprasuj,
jeszcze pozwól się nie zmieścić w podręcznej pamięci.
Męcz się ze mną tak do zawsze, chociaż może... czasem
pozwól zgubić się w szufladzie, na czarno-białych zdjęciach.
Z brzegów “ty” i „ja” popłyniemy do “ my”.
Jedna połowa w len, druga połowa w jeans...
Wyłącz w końcu ten dzień i do łóżka przyjdź -
“Everything Is Not What It Seems”!
- Len i Jeans -
Skomentuj
Upewnij się, że zostały wprowadzone wszystkie wymagane informacje oznaczone gwiazdką (*). Kod HTML jest niedozwolony.