- Barmanka o czwartej nad ranem -
Każdy z nas, chociaż raz miał przesrane
i samotność w depresji lał szklanki...
i około szesnastej nad ranem...
raz...
zakochał się...
w oczach... barmanki.
Wielu z nas tu zakaszle, zasmarka,
gdy pobliska małżonka brew wzniesie...
Ale po co z przeszłością się szarpać?
Cóż...
barmanka... jej oczy...
i kwiecień...
I spokojnie, Panowie, bez zgrywy...
Wyluzujcie, szanowne Wybranki...
Raz się skłońcie do perspektywy
nieznajomej, samotnej barmanki,
która w knajpie, w pobliżu cmentarza
leje piwo i też ma przesrane,
gdy trzy razy w tygodniu się zdarza
wielka...
miłość...
koło czwartej nad ranem.
Można kpić czy mędrkować do woli:
"Taki zawód !” ktoś powie, cholera,
ale .. życie to miłościoholizm...
...więc się czasem barmanka
...nabiera.
I już wierzy, i ufa, i marzy,
i gdy kłódkę ostatnią zamyka
w pół do piątej jej spływa po twarzy
delikatnie kwietniowa muzyka...
Puenta? cóż... niepotrzebna nikomu...
Mija Noc, w głowie robi się jaśniej...
Zanim da się ją dowlec do domu
gdzieś się wyrżnie, nawrzeszczy i zaśnie...
A pod wieczór powraca barmanka
z makijażem dyskretnie rozwianym...
i...
samotność w depresji szklankach,
i jej oczy... koło czwartej nad ranem.
- Barmanka o czwartej nad ranem -
Skomentuj
Upewnij się, że zostały wprowadzone wszystkie wymagane informacje oznaczone gwiazdką (*). Kod HTML jest niedozwolony.