- Zaręczynowy -
Za ciasno było,
za dużo złego pyłu
było w mieście.
W czerwcowych miętach,
w autobusowych pętlach
czekał deszcz.
Pierścionek wziąłem...
Wątpliwość ponad stołem,
czy mnie zechcesz...
I chodźmy na korytarz,
już mogę cię zapytać...
Przecież wiesz...
...
Korytarz na ulicę
i nic już się nie liczy,
tylko kroki
do Jaworowej Łąki,
przez kuchni cztery kąty,
na wróżby dwie.
A czasu było mało:
ścigałem, uciekałem
przez obłoki...
Po sms-ów śladach
w pytania się układam,
czy zechcesz mnie...
Przecież wiesz...
- „chcę” ...
Aż zaświeciło słońce
na Jaworowej Łące
i na pościeli
staliśmy, w niebie cali,
a ludzie nas mijali
w pośpiechu mgle.
Więc teraz gdzieś nas schowaj,
w piętnastkę z Jagniątkowa,
aż do niedzieli...
i życie niech się zdarza,
i ciągle mi powtarzaj,
że zechcesz mnie.
...
Aż zaświeciło słońce
na Jaworowej Łące
i z wszystkich okien
spłynęły dobre słowa,
spod oczu szafirowych,
na wróżby dwie.
Korytarz na ulicę
i nic już się nie liczy,
tylko kroki,
a życie niech się zdarza
i dalej mi powtarzaj
że zechcesz mnie
Przecież wiesz...
- „chcę” ...
4/5.06.2011
- Zaręczynowy -
Skomentuj
Upewnij się, że zostały wprowadzone wszystkie wymagane informacje oznaczone gwiazdką (*). Kod HTML jest niedozwolony.