- O zmierzchu -

- O zmierzchu -

 

Odchodzę i wracam

zabijam części siebie

więc po trochu ginę

wierzę opowieściom

które patrzą mi prosto w oczy

 

Jestem człowiekiem, którego nie ma

jestem zwierzęciem i drzewem

jestem ich codziennym strachem i wiecznym zwycięstwem

czytam przez sen

Księgę o kobiecym spojrzeniu

 

Mimo gnijących ran

i brudu własnego sumienia

napełniam się powoli

 

Płacę za to tym samym

czym bezdomny pies płaci za niepoprawną wiarę w człowieka

starzec za szczerość swoich wnuków

a kamienie za swą pozorną twardość

 

Nie jest mi siebie żal, matko Danu

nawet jeśli spalą mnie kiedyś w wiklinowym koszu

Więcej w tej kategorii: « - Narzeczona - - z bezdomnym psem - »

Skomentuj

Upewnij się, że zostały wprowadzone wszystkie wymagane informacje oznaczone gwiazdką (*). Kod HTML jest niedozwolony.

Na górę