- Co to są "tymczaski" ? -
Wymyśliłem sobie taką mini-formę paraliteracką, pasującą do tak zwanej współczesności. TYMCZASKI służą do spontanicznego wysyłania ich SMS-ami, więc z reguły są krótkie. Mają być okruchem poetyckiego kurzu, na który się nie odpowiada, a ewentualnie rozsyła dalej – w ten sposób następuje ich publikacja.
.
Ślizgają się po zagadnieniach istotnych albo banalnych, mogą być refleksyjne albo żartobliwe, "odnoszą" się albo się "nie odnoszą"- mogą być jakie sobie chcą.
Najważniejsze, że są "tymczasowe" – dotyczą chwili, biorą się z niej i ich żywot trwa - w zasadzie - chwilę, gdzieś w zupełnie innym miejscu. Najczęściej również w zupełnie innym kontekście.
Jeśli masz ochotę, korzystaj z moich i rozsyłaj je do swoich znajomych. Możesz też pisać własne, ale ze zrozumiałych względów, nie nalegam ;).
Zdarzyło się, że w świat wybrały się następujące Tymczaski:
- Tymczasem znów okazało się, że SZCZĘŚCIE może mieć bardzo zwyczajne spojrzenie... Czasem jest po prostu powrotem do domu.
- Tymczasem napisałem mu, że cela szkodzi tak samo, jak przeciągi...
- Tymczasem pan Tomasz zauważył, że dzieci już nie pytają nas jak żyć... Przecież wiedzą, że nie wiemy. Pan Tomasz zastanawia mnie od wielu kilometrów i godzin.
- Tymczasem słodko pachnące kobiety ukradkiem uśmiechają się przez sen. Śni im się blask przystojnych chłopców, którymi byliśmy tak niewiarygodnie niedawno.
- Tymczasem ktoś stał się rytmem kroków w pięknie pustym korytarzu..., ścieżkami łez na jego lamperiach..., wiosennym snem o kropli krwi pod paznokciem. Ech!
- Tymczasem postanowiłem być szczery jak deszcz i powiedziałem z uśmiechem: „przecież za mądry jesteś na to, by uważać się za wszechwiedzącego”.
- Tymczasem polubiłem mówić ludziom to, co już wiedzą i albo się sami do siebie nie odzywają, albo wolą już siebie nie słuchać.
- Tymczasem zobaczyłem napis na śniegu: „nie cofaj się, jeśli wiesz”. Przestronne i jasne są drogi wiodące na zatracenie.
- Tymczasem w pewnym świecie ludzie zapomnieli, że kościoły buduje się wyłącznie z Wdzięczności.
- Tymczasem słuchając czeskiego pieśniarza, pijąc kaszubskie piwo, oddychając zielenią, stopniowo zmieniałem się w „miejsce na mapie, gdzie kończy się papier”. Poezja wciąż się zdarza.
- Tymczasem obok przeszła powódź, a Miłość w dalszym ciągu była bezpretensjonalnie piękna.
- Tymczasem przez wiele kilometrów targałem pod pachą myśli, od których wydłuża się gęba.
- Tymczasem świat znów się okazał małą pomarańczą, a mi zniknęła kolejna biała plama na życiorysie.
- Tymczasem, kurwa, smutno...
- Tymczasem zza oszronionej szyby naszym nagim westchnieniom przyglądały się błękitne oczy zazdrosnych duchów. Ciała są kłopotliwe, ale coś tam pozwalają poczuć...
- Tymczasem chciałem odbyć kolejne się narzucenie, wymarzone wprost do zignorowania. Przyniosłem w zębach „Dzień Dobry”, intrygująco pasujące do przegapienia.
- Tymczasem na dnach jezior cichutko topniały lody ostatnich tajemnic. Noc była tak bezwietrzna, że słyszałem wasze sny... Cóż, w maju zawsze śpicie nerwowo.
- Tymczasem kac przylazł do mnie zanim zrobiłem sobie pierwszego z niewyobrażalnych drinków... Czyżby ślepa kura znów znalazła ziarnko?
- Tymczasem w biegu przegapiłem coś niezmiennego. Od zawsze NA SERIO najtrudniej polemizuje się z idiotą... A szlag by to trafił! Dziś już się do siebie nie odezwę.
- Tymczasem poezja skoczyła mi do gardła, wściekła suka!
- Tymczasem na całe szczęście, wychyliła się zza pleców Śmierć Gazet. „To już niedługo” -wyszeptała kursywa, krwawiąc z ust drukarską farbą... O! Ratuj mnie, Czarna Dziuro!
- Tymczasem kolejny żart rozbił nos o zimną szybę ukrytych kontekstów... Był sobie zwyczajnym żartem, a gdy zaczęto go o mnie podejrzewać, przestał znaczyć cokolwiek.
- Tymczasem banał powoli się zazielenił: Drzewa są jak ludzie - Każde ma swój strach, swoje wstydliwe sny i każde chociaż raz w życiu musi zwariować na wiosnę.
- Tymczasem wszyscy znowu mówią o mojej paranoi. Tylko dlaczego zawsze robią to za moimi plecami?
- Tymczasem zaczęło mi być szkoda słów. Tanie, bezbronne, wprost stworzone do bezkarnego rzucania na wiatr... Mimo to, miło znaleźć na dnie kałuży, nawet nieważną, monetę.
- Tymczasem nieuchronnie zbliżają się poranne wydania dzienników i Dance Macabre na pierwszych stronach. Już wyobrażam sobie szare włochate dłonie kioskarek.
- Tymczasem strzelił mnie w pysk ukryty sens wymyślonej dawno metafory. Zaś „klamki i kible płatały mi figle”. Jebana poezja czai się na każdym kroku. Niebezpiecznie.
- Tymczasem wykonałem kopię zapasową dzisiejszego poranka. Tak na wszelki wypadek... Jakby jakieś złe wiadomości, będzie gdzie wrócić...
- Tymczasem zrozumiałem, że lubię sens w tle. Tło ma piękny sens.
- Tymczasem okazało się, że wszystko ma swoją historię... i fryzjer, i dziwka, i dąb, i motyl... Nawet puste miejsce na czytelny podpis pokwitowania śmiertelnej choroby.
- Tymczasem aktor pokłócił się z klaunem. Oklaski to oklaski, a sztuka to sztuka. Ostatni raz dałem się nabrać pajacowi!
- Tymczasem opuściłem miasto, w którym manekiny ze sklepowych wystaw krzyczały do przechodniów: BAPS! BAPS! To samo szeptały gazety, sms-y i telewizory: BAPS... BAPS...
- Tymczasem śnieg mruczał: BAPS... BAPS.... BAPS- przeczytałem chwilę później w zarządzeniu i instrukcji obsługi. Pod stopami drżał powszechny imperatyw: Be A Pop Star!!! Be A Pop Star! Be A Pop...
- Tymczasem Cicha mgła przez wsie...
- Tymczasem wartość przestała być cechą produktu. Wartość została już tylko miarą jego pożądania.
- Tymczasem spece od giga-marketingu wymyślają kolejnego mega-prezydenta, który jako wymarzony produkt, da wszystkim szczęście a fortunę tym, którzy się na to ściepną.
- Tymczasem spod topniejącego śniegu wstał krótki wierszyk o przydrożnym pijaństwie. I przejechał autobus... i znów cicho było...
- Tymczasem melodia zmieniała sens słów, dźwięki składały własne zdania, a niebo stopniowo robiło się coraz czystsze. Nad ranem mogliśmy się już w nim przeglądać.
- Tymczasem przez dziury w butach niedzielna mgła wyglądała swobodnie.
- Tymczasem drogowskaz powiedział, że warto iść tam, gdzie powinno się już być dużo wcześniej.
- Tymczasem do liźniętej dziewczyny powolnie podszedł człowiek w stanie prawdziwym. Patrząc pięknie w jej oczy powiedział: „Podobasz mi się... i tylko tego nie spiernicz”.
- Tymczasem wróżki wymyśliły, żeby dodawać miód i suszone śliwki do chłopskiego bigosu, by stał się lampą nad stołem i dokończoną historyjką.
- Tymczasem ulewa wskazała włóczęgom nagi koniec świata i podzieliła ich życie na "przed" i "po nim".
- Tymczasem płomienne noce zajmowały się wyłącznie rozgrzewaniem uczuć – fizjologia znów zaczęła marznąć...
- Tymczasem przyszło mi do głowy, że to wielka szkoda, że nie poznałem się wcześniej.
- Tymczasem dzień, który miał szansę wystąpić, utopił się w zbyt pustej szklance.
- Tymczasem, jak zwykle, ktoś ukradkiem wypił piwo zamyślonym weteranom. Na szczęście piwo jest zawsze przedostatnie.
- Tymczasem rzeką przepłynął film, na którym podobno wcale nie było sensu płakać...
- Tymczasem Październikowa Noc, owinięta w trójkolorową flagę, kończyła spacer wśród grobów z butelką ciepłej wódki. Wiatr właśnie się zbierał, żeby przegonić jej garbate wróżby.
- Tymczasem dwa czerwone światełka pożegnań tonęły w mrocznych tajemnicach kałuż.
- Tymczasem Wiosna spadła z huśtawki... Przyszła od okno utykając i klnąc jak gimnazjalistka. Wcale nie była dzielna, a Wiatr śmiał się z jej podartej sukienki i fioletowych kolan.