Mijanie się miejsc.

W połowie deszczu zjechał do Przesieki Marek.

Kiedy się na kogoś za długo czeka, bywa że los tak ścieżki poplącze, zegary poprzestawaią, kalendarze pobazgrze, że się miejsca miną i spotkać się jak człowiek z człowiekiem, za cholerę nie można. Spotkania bez spotkań?

Marek zamieszkał przy Kalińcu, ale drogi przez wodospad nie znał, więc siedział i czekał. Zwyczajnie. Mnie z kolei gdzieś po górach poniosło, więc zlazłem dopiero na koncert w Borowicach. Rozmowa bez rozmowy właściwie potrwała pół wieczoru zamiast dwóch.
Jest jakiś nowy ten Dyjak, spokojniejszy, doroślejszy mimo swej chronicznej podskórnej chłopackości.
Ale wciąż ciemnorzeczny, białokoszulowy, krętodrożny jak trzeba.
Mam nadzieję, że będzie mu się wiodło lepiej... Dobrzej.
Już "Męskie Granie" (klip Marcin z współpracownikami podobno zrobił w dwie godziny), według wszelkich znaków na obu ziemiach i niebach, daje mu "uczciwego kopa w górę", a projektów zza rogu wychyla się cały bagażnik - niech będzie zatem szeroko i pełnym głosem.

Skomentuj

Upewnij się, że zostały wprowadzone wszystkie wymagane informacje oznaczone gwiazdką (*). Kod HTML jest niedozwolony.

Na górę