- Ja i ja -

- Ja i ja -

 

Jest tak, że nie chce mi się ze sobą gadać. Właściwie - z trudem siebie znoszę. Nie lubię się i tyle.

Co to znaczy? Mniej więcej tyle, że gdybym na przykład miał ze sobą mieszkać, wychodziłbym z domu, gdybym jako ten drugi ja do domu wracał.

 

Nie używałbym swoich sztućców i kubka do kawy, chowałbym pastę i szczoteczkę do zębów i brzydziłbym się spać w swojej pościeli.

Oczywiście zarządziłbym zapisywanie wszelkich rozmów telefonicznych i dokładnie rozliczał rachunki. Kupowałbym tylko taką ilość jedzenia, którą jedna osoba mogłaby zjeść w trakcie jednego posiłku i pewnie robiłbym manifestacyjne „fochy" o niespłukaną wannę, wynoszenie śmieci i hałaśliwych gości. Byłbym żenujący, ale pewny, że druga strona, czyli też ja, ani o włos nie byłaby lepsza ode mnie. Obydwaj naturalnie szukalibyśmy innego mieszkania.

Co innego, gdyby chodziło o picie wódki... Solidarnie kupowałbym drugą flaszkę, przygotowywał zagrychę i sumiennie sprzątał kuchnię z nakrywaniem do stołu włącznie. Przez całą imprezę byłbym miły, choć szczerze wytykałbym sobie nawzajem wszystkie swoje wady i podłości. Nie dążyłbym do awantury, ale też nie pozwoliłbym sobie na jakieś ordynarne inwektywy. W sumie piło by mi się ze sobą dobrze, bez zbytniej fałszywości i, z drugiej strony, bez prowokowania mordobicia. Atmosfera przy alkoholu ma swoje wymagania, a ja, co bym o mnie nie mówił, potrafię się zachować. Może nawet zasnąłbym ze sobą pod stołem, na podłodze, w wymiocinach pełnych obietnic lepszego wzajemnego traktowania.

Może na drugi dzień nawet sam bym za nas posprzątał i poradził jakiś sprawdzony sposób na kaca, ale później wymknąłbym się z domu pod byle pretekstem i wrócił na tyle późno, żebym już spał i nie musiał ze sobą gadać. Oczywiście nie zarzucałbym sobie, że nie dotrzymuję słowa i znowu mam humory, bo właściwie byłoby mi na rękę, gdyby w miarę szybko i bezboleśnie wszystko wracało do normy, do milczącego mijania się w drzwiach, do drobnych złośliwości i ignorowania przejawów niezadowolenia.

Nie lubię się całkiem.

Gdybym podróżował ze sobą pociągiem, poszukałbym innego przedziału. Gdybym miał ze sobą grać w karty, strasznie bym oszukiwał. Gdyby w kinie wypadło mi miejsce obok siebie, udawałbym ból zęba i wyszedłbym z najlepszego filmu. Odpuściłbym sobie znajomość z najfajniejszą dziewczyną, gdybym dowiedział się, że mnie zna i chociaż trochę lubi.

Cholernie trudno mi ze mną żyć.

Zwłaszcza, że jestem na tyle upierdliwy, że wszędzie za sobą łażę, ubieram się dokładnie tak jak ja, poznaję tych samych ludzi, wymądrzam się na te same tematy... Na dodatek przypieprzam się do wszystkiego, co robię. Każdy na moim miejscu skułby już sobie mordę. Zupełnie nie wiem, co mnie jeszcze przed tym powstrzymuje.

Może boję się, że oberwę...

Więcej w tej kategorii: « - Sklep - - Ja i depresja - »

Skomentuj

Upewnij się, że zostały wprowadzone wszystkie wymagane informacje oznaczone gwiazdką (*). Kod HTML jest niedozwolony.

Na górę