Rzeki to idące drogi...

Była sobie taka piosenka Adama Drąga, której refren zaczynał sie od świetnej obserwacji: "Rzeki to idące drogi, a łodzie, wędrowcy tych dróg". Nigdy tej piosenki nie śpiewałem, ale pamiętam ją z prehistorycznych, kserowanych śpiewników... Także po to bywają piosenki...
  Słowa przypomniałem sobie przekraczając Wisłę w Bydgoszczy. Drugi z kolei dzień uparł się być zupełnie niezdecydowany, a wieczór zapowiadał się nieśmiało. Mało brakowało, a byłbym tu po nic. Na szczęście wpadł mi za kołnierz pomysł wyjścia gdzieś za miasto, poza ludzi, poza hałas, na jakiś... na przykład... most.
  Co tu gadać, porządniej mnie męczy okolica płaska  i przegadana. Trzeba jednak  przyznać, że rzeki tu mają rozłożyste.

  Nie wędrował dziś Wisłą żaden wędrowiec, choć słońce bardzo starało się oświetlać optymalną trasę przez dziury w brudnych, jak więzienna lamperia, chmurach.

  Nazwa "Kujawy" pochodzi według Rosponda od słów "kui, kuiati" co oznaczało ponoć wiatr oraz wietrzną, wydmową krainę... Nic, tylko się gubić... Umawiam się więc z sobą, że dziś mnie po prostu przywiało w te strony, ale już jutro postaram się znaleźć uroczysty powód tej podróży. Mam nawet całkiem majową nadzieję, kilkanaście kilometrów stąd...

Skomentuj

Upewnij się, że zostały wprowadzone wszystkie wymagane informacje oznaczone gwiazdką (*). Kod HTML jest niedozwolony.

Na górę